KOPANIEC/obrazki z prowincji /Jacek Jaśko 23.11.11
Otwarcie wystawy zdjęć w galerii “Muflon” 23 listopada godz. 18.00
Jacek Jaśko – rocznik 1955. Pierwsze lata życia spędził w karkonoskim schronisku Strzecha Akademicka. Fotografuje od lat z niesłabnącym uczuciem niedosytu. Za fotografie z Karkonoszy nagradzany kilkakrotnie na Biennale Fotografii Górskiej w Jeleniej Górze. Swoje prace poza Polską pokazywał m.in. w Aarhus (Dania), Berlinie, Hunfeld, Monschau, Weisswasser i Bautzen (Niemcy).
Wraz z grupą przyjaciół organizuje wystawy na Płocie w Kopańcu, gdzie od 13 lat mieszka i prowadzi Galerię Domową. Od trzech lat podobne wystawy organizuje także w Galeriach Na Płocie tworzonych w Jeleniej Górze i Sopocie. W latach 2008/2009 we współpracy z Książnicą Karkonoską, prowadził fotograficzny projekt – Jelenia Góra Pamięć Miasta. Przez kilkanaście lat był dziennikarze Gazety Wyborczej, Słowa Polskiego i redaktorem naczelnym czasopisma Karkonosze.
Obrazki z prowincji
Moja prowincja to miejsca najbliższe, pozornie niezmienne od lat. Tu bywam, chodzę, zapamiętuję. Miewam wrażenie, że obraz mojej prowincji – w tym przypadku Kopańca, gdzie mieszkam i wrastam od końca ub. stulecia – dla większości może okazać się, niewiele znaczącym wizerunkiem. Wartym ledwie wzruszenia ramion. Nic na tych fotografiach ważnego, nic spektakularnego. Nic, czym mogłyby się pokarmić, wszystkożerne media, lub choćby lokalna plotka.
A jednak, wbrew powszechnie przyjmowanemu znaczeniu pojęcie prowincji, swojej prowincji nigdy nie miewam za zaścianek. Przydrożny kamień milowy, od ponad wieku wrastający w pobocze drogi, kałuża w miejscu przystanku z odbijającą się w niej figura na krzyżu, jedyne skrzyżowanie w mojej wsi, zabytkowy słup ogłoszeniowy. Fragmenty, okruchy, mgnienia.
Fotografii przybywa. Zdecydowana większość nie ujrzy zapewne światła dziennego, nie zmaterializuje się. Wszystkie jednak pamiętam. Niektóre z nich, z biegiem lat, coraz wyraźniej.
Pozostaje tylko to, co zapamiętane. A fotografia? Tylko wspomaga pamięć, inspiruje do ciągłej wędrówki prze jej pokłady. Codziennie, choćby tylko kilka chwil.
Prowincja. To co ogarniam po horyzont. Okolica najbliższa, istotna i najważniejsza. Moja prowincja, w której wyrosłem, z której wyruszyłem na wiele lat, do której wróciłem by osiąść.